Info
Ten blog rowerowy prowadzi aaadam z miasteczka Katowice. Mam przejechane 12706.45 kilometrów. Nie odnotowuję kilometrów przejechanych w terenie, co wcale nie znaczy, że kocham asfalt. Jeżdżę z prędkością średnią 23.15 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rekordy
Najdłuższy jednodniowy dystans: 264.30km
Najwięcej kilometrów w:
2 dni: 449.28km
3 dni: 625.40km
4 dni: 811.12km
5 dni: 1001.76km
6 dni: 1056.56km
Największa prędkość: 63.21km
Najwięcej dni na rowerze pod rząd: 7dni
Najwięcej kilometrów w miesiącu: 2387.62km
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Listopad4 - 2
- 2014, Marzec1 - 2
- 2014, Luty1 - 3
- 2014, Styczeń4 - 11
- 2013, Grudzień1 - 0
- 2013, Listopad6 - 6
- 2013, Październik9 - 4
- 2013, Wrzesień13 - 6
- 2013, Sierpień17 - 9
- 2013, Lipiec18 - 16
- 2013, Czerwiec12 - 0
- 2013, Maj15 - 0
- 2013, Kwiecień9 - 0
- 2013, Marzec2 - 0
- 2012, Sierpień13 - 0
- 2012, Lipiec18 - 4
- DST 129.86km
- Czas 06:10
- VAVG 21.06km/h
- VMAX 46.48km/h
- Sprzęt Merida Crossway MD-20
- Aktywność Jazda na rowerze
Mikołów - Wojkowice Kościelne - Mikołów
Piątek, 20 września 2013 · dodano: 20.09.2013 | Komentarze 3
Wycieczka z kategorii "dziwne". Cel dostarczenie przesyłki pod wskazany adres. Pominę tu historię owej przesyłki, choć w jej przypadku słowo "dziwna" wydaje się być niewystarczające. Misja zakończyła się sukcesem połowicznym, ponieważ adresatka miała za krótkie ręce. Szczegóły sprawy i anatomii w/w kobiety zostawię jednak w spokoju i skupię się bardziej na rowerowej stronie przedsięwzięcia.Wyjechaliśmy ok 10.00 z Mikołowa do Katowic odebrać rzeczoną korespondencję i przez Siemianowice Śląskie, Czeladź, Sarnów pomknęliśmy do Wojkowic Kościelnych. Z małymi problemami odnaleźliśmy cel podróży i po doręczeniu pojechaliśmy w stronę Dąbrowy Górniczej.
Po kilku kilometrach moja tylna opona skręciła się w dziwny sposób, co najmniej jakby dostała reumatyzmu (ostatnio było trochę wilgotno :P). Zachodziła obawa, że nie dojedziemy do domu, gdyż przez przetarcie widać było dętkę. Upuściłem trochę powietrza, coby zmniejszyć ucisk wybrzuszenia i klepiąc zdrowaśki jechaliśmy dalej.
8,5kkm i wygięło ją ze zmęczenia?© aaadam
Kenda, tych opon nie polecam© aaadam
Dziwny przypadek "reumatyzmu" opony© aaadam
Opona, a raczej to co z niej zostało© aaadam
Ze złych wieści pozostaje dodać, że nowa sztyca, choć ładna, nie zlikwidowała trzeszczenia. Widać będzie to jednak problem ramy.
Trzy razy naprawiałem hamulec tylny, trzeba będzie kupić nowy.
Ogólnie Merida, a w szczególności słabe podzespoły klękają po kolei. Jestem na nią obrażony i za karę jutro nie umyję jej łańcucha i będzie w niedzielę śmigać na zasyfionym.
Najlepsze co mnie spotkało tego dnia, to przepyszny obiad, na który zostałem zaproszony przez babcię Wojtka. Niebo w gębie!
Na pożyczonej oponie (Wojtek wygrzebał gdzieś w piwnicy) spokojnie dojechałem do domu.
Kategoria do 200km
Komentarze
wloczykij | 20:15 piątek, 20 września 2013 | linkuj
Na kendach się już dwa razy "przejechałem", i teraz już wiem ze na ogumieniu niema co oszczędzać.
A co do oponek z MERIDY to do tej pory mam na przodzie "fabryczną" oponkę która ma już z 18 tyś, i jeśli się nic nie wydarzy to wymienię ją w przyszłym roku.
Pozdrawiam
A co do oponek z MERIDY to do tej pory mam na przodzie "fabryczną" oponkę która ma już z 18 tyś, i jeśli się nic nie wydarzy to wymienię ją w przyszłym roku.
Pozdrawiam
Ola | 19:01 piątek, 20 września 2013 | linkuj
Ja wymieniłam oponki z meridy już po 3000 km. Mimo że nie było śladów przetarcia a tym bardziej wypukłości to miałam przebitą dętkę co ok 2 tygodnie. Z hamulcami nie miałam problemów. W serwisie raz mi wymienili linki i jest ok.
Mimo problemów widzę że wycieczka udana ;)
Komentuj
Mimo problemów widzę że wycieczka udana ;)